W poniedziałek, we wsi Mormant-sur-Vernisson przywódcy ksenofobicznych, prorosyjskich partii zapowiedzieli "odrodzenie Europy" i "koronowali" Le Pen na honorową liderkę antyeuropejskich "patriotów".
W liczącej 133 mieszkańców wiosce, 100 km na południe od Paryża, stawili się europejscy przywódcy prawicowej ekstremy: Viktor Orban, Andrej Babis, Santiago Abascal, Matteo Salvini i Marine Le Pen. Wszyscy oni są szefami partii wchodzących w skład Patriotów Europy, jednego z trzech skrajnie prawicowych ugrupowań w Europarlamencie. Z Polski przyleciał Konfederata Krzysztof Bosak.
Datę wybrano nieprzypadkowo: 9 czerwca zeszłego roku Zjednoczenie Narodowe zgarnęło ponad 31 proc. w wyborach parlamentarnych, uzyskując najlepszy wynik w historii. Wprawdzie partia Le Pen nie zdołała uzyskać większości i utworzyć rządu, ale postanowiła świętować ten dzień jako "Dzień Zwycięstwa".
Orban: Węgry jak antyimigrancka twierdza
Premier Węgier napisał w mediach społecznościowych tuż przed imprezą, że „brukselscy biurokraci chcą naszego poddania się i upadku, czy to poprzez osiedlanie imigrantów, finansowanie wojny czy dzielenie się długiem". Wezwał też do „okupacji Brukseli".
Na tle złocących się pól pszenicy wokół Mormant-sur-Vernisson Orban mówił o trwającej „zorganizowanej wymianie ludności w celu zastąpienia bazy kulturowej" i chwalił się, że na Węgrzech zdołał „odepchnąć" imigrantów, nie bacząc na sankcje ze strony Brukseli.
- Nie pozwolimy im [imigrantom] niszczyć naszych miast, gwałcić naszych dziewcząt i kobiet, zabijać spokojnych obywateli – zapewniał Orban, cytowany przez „Le Monde".
Premier Węgier przekonywał też, że z każdym dniem Marine Le Pen jest coraz bliżej zwycięstwa w wyborach prezydenckich.